podrozdział pracy licencjackiej
Argumenty przeciwników progresywnego opodatkowania dochodów można podzielić na takie, które odnoszą się do samej istoty progresji oraz takie, które nawiązują do funkcjonowania progresywnych stawek podatku dochodowego. Louis Thieres wystąpił przeciwko progresji, z zarzutem, który sformułował w twierdzeniu: „proporcjonalność jest zasadą, progresja dowolnością”[1]. Z pewnością należy przyznać rację Adamowowi Krzyżowskiemu, który stwierdził: „progresja szkodzi biedniejszym, którym ma pomóc. Zmniejsza możliwość zarobkowania, ogranicza kapitalizację i konsumpcję. Tracą zarobek ci, którzy dostarczają towarów, zwłaszcza ludziom bogatym, ograniczającym na skutek nadmiernego opodatkowania swoja konsumpcje i ci, którzy mogliby uzyskać sposobność zarobkowania z powodu większego nagromadzenia się oszczędności inwestowanych w zamiarze zapewnienia procentu ich posiadaczom. Znaczna progresja doprowadza do wyników wprost sprzecznych z jej celem. Zwiększa upadek gospodarczy ku szkodzie większego zastępu ludzi biedniejszych. Miałaby rację bytu chyba tyko jako kara nałożona na bogatych”[2].
Do najczęściej stawianych ogólnych zarzutów wobec progresji podatkowej, należą:
- szkodzi gospodarce;
- zniechęca do pracy;
- zakłóca proces specjalizacji zawodowej i podziału pracy;
- sprzyja rozwojowi szarej strefy;
- utrudnia inwestycje prywatne;
- wyklucza możliwość całkowitego opodatkowania u źródła[3].
Natomiast do najczęstszych zarzutów szczegółowych stawianych konstrukcji progresywnego podatku dochodowego należy to, że są:
- skomplikowane;
- niezrozumiałe;
- nieefektywne;
- kosztowne[4].
Przede wszystkim podkreśla się, iż progresja podatkowa może okazać się zabójcza dla gospodarki. Podwyższenie o kilka procent stawki podatkowej dla kilku procent obywateli jest bezpieczne politycznie, ponieważ nie grozi rewolucją, ale grozi jednak zastojem ekonomicznym. Postępu gospodarczego nie tworzą bowiem politycy, emeryci, czy pracownicy deficytowych branż gospodarczych, lecz przedsiębiorcy, menedżerowie, którym „ma się chcieć”. System podatkowy nie może zabijać ich kreatywności, zniechęcać do cięższej dalszej pracy, która nie przynosi proporcjonalnych do zwiększonego wysiłku efektów z uwagi na progresję opodatkowania. Wszelkie próby naprawienia tego stanu rzeczy sprowadzają się do wprowadzania ulg, które niwelując działanie progresji. Faktem niebudzącym dyskusji jak, twierdzi Tadeusz Syryjczyk, jest że progresja podatkowa połączona z możliwościami odpisów neutralizuje się wzajemnie. Dochód ludzi zamożnych podlega większej progresji i powinni oni płacić od nadwyżek wiesze kwoty, a faktycznie korzystają z wielu ulg, co powoduje, że podatek ulega obniżeniu. Ponadto podkreśla on, że możliwość ulg, odpisów i darowizn wprowadza się głównie po to, aby zachęcić podatników o wyższych dochodach do ich ujawniania. Ustawodawcy nie chodzi o ukierunkowanie wydatków ludzi na jakieś cele zgodnie polityką państwa, tylko wprowadza on element polityki fiskalnej, żeby wyeliminować szarą strefę. W wyniku wprowadzenia ulg mamy do czynienia z sytuacją, w której niezwykle skomplikowany progresywny system podatkowy staje się w rzeczywistości zbliżony do liniowego[5].
Progresywne podatki dochodowe zniechęcają do podejmowania efektywniejszej pracy. Jak pisał Monteskiusz: „natura jest sprawiedliwa wobec ludzi; nagradza ich trudy, czyni ich pracowitymi, ponieważ za większą praca idzie większa nagroda. Ale jeśli samowolna władza odbierze owe przyrodzone nagrody, człowiek wraca do wstrętu do pracy i próżniactwo zdaje mu się jednym dobrem”[6]. W pewnym momencie ludzie zaczynają pytać samych siebie, dlaczego mają pracować sześć miesięcy w roku dla rządu, a tylko pozostałe sześć dla siebie i rodziny. Progresywne podatki dochodowe, obniżają przed wszystkim dochody z pracy i kapitału oraz zyski przedsiębiorców, wydają się, jak piszą Gaudement i Molinier, „czynnikiem maltuzjanizmu ekonomicznego”[7]. Im więcej podatnik pracuje i im większe osiąga sukcesy zawodowe, tym wyżej jest opodatkowany. Czy nie jest to zachęta do tego, aby pracować mniej? Cytując dalej Gaudementa i Moliniera, „często okazuje się, że przemysłowcy zamiast angażować się w przedsięwzięcie co do którego wiedzą, iż w razie powodzenia zyski zostaną w dużej części zaabsorbowane przed podatek, natomiast w razie niepowodzenia pokryją w całości stratę, wolą zachować pozycję skromniejszą, lecz pewniejsza. Nierzadko też pracownik odmawia dodatkowej pracy, wiedząc, że połowę lub nawet więcej uzyskanego za nią wynagrodzenia odda fiskusowi”[8].
Należy także zwrócić uwagę, że progresja podatkowa sprzyja rozwojowi szarej strefy, ponieważ wraz z jej wzrostem rośnie pokusa uchylania się od opodatkowania. Skłania też do tego, by pracę dla jednej osoby wykonywały co najmniej dwie, gdy tylko jest to organizacyjnie możliwe, co rodzi powszechnie znane zjawisko „podstawionej cioci”, na którą wystawiana jest umowa w zamian za faktycznie wykonująca prace inną osobę, opodatkowana jest wyższa stawką podatkową. Jeżeli dwóch podatników wykonuje dokładną taką samą pracę w taki sam sposób i z takim samym efektem i każdy z nich zarobi w ciągu roku 25 000 złotych i zapłaci podatek w wysokości 5000 zł według stawki 20%, czyli razem zapłacą 10 000 złotych, a trzeci podatnik wykonując taką samą prace będzie pracował dwa razy wydajniej i efektywniej w związku z czym sam jeden zarobi tyle samo co tamci dawaj razem, czyli 50 000 złotych, to płacą podatek w takiej samej wysokości (20%) zapłaci 10 000 złotych – dwa razy więcej od każdego z dwóch pozostałych z osobna i tyle samo co tamci dwaj razem. Skarb Państwa otrzyma zaś od takiego samego dochodu taki sam podatek. Z ekonomicznego puntu widzenia nie ma żadnego powodu, aby ten trzeci podatnik zapłacić miał więcej niż dwaj pozostali razem, taki zaś jest efekt progresji podatkowej. Jest to nic innego, jak kara za wydajna prace. Jedynym racjonalnym uzasadnieniem takiego stanu rzeczy może być chęć przeciwdziałania oficjalnemu bezrobociu poprzez ukryte, a więc tworzenie zbędnych z gospodarczego punktu widzenia miejsc pracy. Sytuacja ta składnia natomiast trzeciego z podatników do zawarcia porozumienia z pracodawcą, aby wynagrodzenie rozpisał na niego i „ciocię”, dzięki czemu uniknie progresji podatkowej[9].
Fakt, że podatki progresywne negatywnie wpływają na rynek pracy, ma szczególnie doniosłe znaczenie. Jak pisze Leszek Filipowicz, „jeżeli porównamy oddziaływanie na podaż pracy dwóch rodzajów podatków, proporcjonalnego i progresywnego, to przy założeniu, iż obydwa podatki przynoszą państwu te same wpływy, podaż pracy będzie większa w przypadku podatku proporcjonalnego. Innymi słowy, jeżeli dwa podatki przynoszą te same wpływy, lecz w jednym krańcowa stopa opodatkowania jest wyższa niż w drugim, większa będzie podaż pracy w przypadku ostatniego”[10].
Podatek progresywny utrudnia również inwestycje prywatne, gdyż odbiera podatnikom tę część dochodu, którą na inwestycje mogłaby zostać przeznczona, pozostawiając w rękach podatników tylko środki wystarczające na konsumpcję. Jak pisał Henry Hazlitt, „kapitał, który można zaryzykować, niezmiennie kurczy się. Jest opodatkowany, zanim jeszcze ulegnie akumulacji (…). Kapitałowi, który dostarcza nowych miejsc pracy, najpierw nie pozwala się zaistnieć, a tę część która mimo to powstanie, zniechęca się do nowych przedsięwzięć”[11].
Istotne znacznie ma również fakt, że progresja podatkowa, bez względu na wysokość stawek i progów podatkowych, wyklucza możliwość opodatkowania „u źródła”. Żeby skutecznie opodatkować w sposób progresywny obywatela mającego kilka źródeł przychodów, trzeba bardzo skutecznie śledzić jego życie, wkraczając coraz dalej w sferę prywatności. Zwrócił już na to uwagę Monteskiusz, twierdząc, że „podatki dochodowe są niegodne człowieka wolnego, gdyż ograniczają wolność osobistą”[12]. Zgadza się z tym twierdzeniem przywołujący je Adam Krzyżanowski, pisząc, że „przymus zeznawania wszelkich dochodów i rozchodów jest przymusem udzielania władzom skarbowym wglądu w sprawy prywatne”[13].
Do powszechnych zarzutów dotyczących progresji jako takiej można dodać listę zarzutów odnoszących się do funkcjonowania systemów podatkowych opartych na progresji, którą starają się łagodzić liczne ulgi, odpisy, wyłączenia i zwolnienia[14]. Panuje przekonanie, że progresywny podatek dochodowy „to kompletny chaos, nie jest efektywny, nie jest sprawiedliwy, nie jest prosty, nie jest zrozumiały. Sprzyja oszustom i uchylaniu się od podatków. Czas stracony na wypełnianie formularzy podatkowych, kosztuje podatnika miliardy. Gospodarka je traci poprzez straty spowodowane lokowaniem towarów i usług w inwestycje czynione na potrzeby podatkowe, a nie gospodarcze”[15]. Tę diagnozę Halla i Rabushki odnosząca się do sytuacji w Stanach Zjednoczonych, możemy zastosować do wszystkich innych państw, dlatego warto się jej przyjrzeć bliżej.
Po pierwsze, podatek oparty na progresji z licznymi ulgami jest niezwykle skomplikowany, co wymaga zatrudniania wysoko opłacanych specjalistów dla jego stosowania. Kontrole prowadzone przez urzędy skarbowe muszą być długotrwałe, przez co także są kosztowne[16]. „Złożone podatki zachęcają także podatników do szukania specjalnych rozwiązań oszczędnościowych dla siebie, kosztem pozostałych podatników. Ponadto zmniejszają zaufanie do rządu, zachęcając do zerwania współpracy z systemem podatkowym i rozprzestrzeniania się przypadków unikania płacenia podatków”[17]. Rodzi się więc pytanie, dlaczego przepisy są tak skomplikowane? M. Friedman, odpowiada, że leży to w interesie tych, którzy szukają dodatkowych korzyści wprowadzanych do systemu podatkowego, bądź nie chcą dopuścić do ich wycofania[18]. Skomplikowany system podatkowy sprawia, że „niektórzy czerpią korzyści bez ponoszenia kosztów, podczas gdy inni ponoszą koszty bez odnoszenia korzyści”[19].
Po drugie, jest niezrozumiały. Bardzo wiele przepisów jest napisanych w taki sposób, że nie potrafią ich zrozumieć nie tylko statystyczni podatnicy, ale także specjaliści. „Najtrudniejsze w świecie zagadnienie do zrozumienia to podatek dochodowy” – miał powiedzieć Albert Einstein, choć w jego czasach przepisy podatkowe były bez porównania prostsze. Stopień skomplikowania przepisów ilustruje ankieta przeprowadzana wśród ekspertów podatkowych przez Money Magazine. Każdego roku magazyn ten rozsyła deklaracje podatkowe do 50 różnych profesjonalnych doradców podatkowych, aby przygotowali zeznanie podatkowe dla fikcyjnej rodziny i co roku otrzymuje zestaw różniących się znacznie odpowiedzi. W jednym roku nie było dwóch takich samych zeznań, w których ostateczna suma byłaby identyczna, a żadnemu z zaproszonych fachowców nie udało się otrzymać sumy, którą Money Magazine uznał za poprawnie wyliczony podatek dochodowy. W dodatku tylko mniej niż jedna czwarta nie pomyliła się więcej niż o tysiąc dolarów[20]. Doświadczenie to z całą pewnością nie należy odnieść wyłącznie do podatków amerykańskich. Jeden przepis może być interpretowany na kilka różnych sposobów. Ministerstwo Finansów zmienia swoje zdanie na temat ich interpretacji, a w różnych Izbach Skarbowych wydawane są różne decyzje w identycznych sytuacjach faktycznych i nawet Naczelny Sąd Administracyjny kreuje sprzeczne ze sobą wyroki. Jak pisali Ojcowie Założyciele Stanów Zjednoczonych: „nie jest dobrze dla społeczeństwa, gdy prawa są tak obszerne, że trudno je przeczytać, tak niespójne, ze trudno je zrozumieć, gdy są odwoływane lub modyfikowane jeszcze zanim zostaną zgłoszone, lub przechodzą nieustannie zmiany, tak że żaden człowiek, który zna prawo dziś nie będzie mógł przewidzieć jakie będzie ono jutro”[21].
Po trzecie progresywny podatek dochodowy jest nieefektywny i niewydajny, gdyż jest bardzo kosztowny. Z założenia ma pełnić kilka różnych funkcji, lecz nie pełni dobrze żadnej z nich. Wszelkie ulgi podatkowe nie wywołują pożądanych zachowań podatników, można więc posłużyć się następującym przykładem: mimo istnienia ulgi budowlanej liczba budowanych przez lata mieszkań malała, choć rosła jednocześnie liczna podatników z ulgi tej korzystających; ulgi inwestycyjne nie zwiększają ilości inwestycji. Progresja podatkowa jest iluzją, gdyż bogatsi korzystają z ulg i płacą mniejszy procent swojego dochodu od biedniejszych[22].
Po czwarte progresywnie opodatkowane w jest jedynie wynagrodzenie ze stosunku pracy. Należy tu zauważyć, że np., w Polsce znaczny odsetek podatników znajdujących się w drugim progu skali podatkowej to pracownicy sfery budżetowej. Dzieje się to dlatego, że pracodawca publiczny nie jest elastyczny co do form zatrudnia pracowników. Zważywszy jednak, że wynagrodzenia w sektorze publicznym pochodzą w budżetu, państwo opodatkowuje samo siebie, ponieważ najpierw musi pobrać wyższe podatki, żeby moc wypłacić wyższe wynagrodzenia, a następnie je opodatkować. Generuje to jedynie koszty. Drugą grupą najwyraźniej obciążoną progresją są menadżerowie. Pośród polskich menadżerów rozpowszechniona jest metoda przerzucania podatku na pracodawcę. Ich wynagrodzenie jest najczęściej negocjowane netto, a więc rośnie brutto po przekroczeniu w roku podatkowym kolejnego progu podatkowego. W połączniu z innymi podatkami celowymi obciążającymi wynagrodzenia jakimi są składki ubezpieczeniowe, które de facto są regresywne, trudno mówić o osiąganiu podstawowego celu progresji podatkowej, jakim, z założenia jest zwiększenie zakresu tak zwanej sprawiedliwości społecznej[23].
Rodzi się zatem pytanie czy prawodawca powinien podejmować działania zmierzające do wprowadzenia rzeczywistej progresji podatkowej, czy też może bardziej wskazane byłoby odejście od kosztownej i niepotrzebnej fikcji utrzymywania głownie z powodów ideologicznych i politycznych?
W świetle wskazanych nieefektywności opodatkowania progresywnego główną ostoją ich zwolenników pozostają wyłącznie emocjonalne argumenty aksjologiczne, które mają przemawiać na rzecz progresji. Najważniejszym z nich jest wspomniana już rzekoma sprawiedliwość progresji podatkowej. Andrzej Gomułowicz, który należy do zwolenników progresji, wskazuje, że „w rzeczywistości brak jest obiektywnej, progresywnej skali sprawiedliwego rozłożenia obciążeń podatkowych. Poszukiwania doktryny i ustawodawcy są raczej intuicyjne. Doktryna, domagając się w imię sprawiedliwości progresji podatkowej, musi być gotowa do tego, aby brać w rachubę niesprawiedliwość, która jest niekiedy nieunikniona podczas konkretnego kształtowania progresji podatkowej. Z zasady progresywności mogą być wyprowadzone skrajne rozwiązania związane z opodatkowaniem, tzn., że zasada progresywności może być podważona w procesie ustawodawczym”[24].
Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, tak komentuje progresywny podatek dochodowy: „Elementem nieprzyjaznego systemu gospodarczego są podatki, które dodatkowo stały się instrumentem toksycznej demagogii partyjnej. Przedstawia ona biedę jako skutek zbyt małego opodatkowania tych, którzy mają więcej. Oznaczałoby to, że suma bogactwa w kraju jest stała. W tej sytuacji, wyłącznie zabierając jednym można poprawić położenie innym. Narzędziem dla „legionu cnotliwych i szlachetnych polityków” przywracającym sprawiedliwość, jest podatek dochodowy. Jest największą i najtrwalszą jak do tej pory, zdobyczą ideologii socjalistycznej, która wprowadziła prawo do cudzego dochodu. Sprowadza się ona wyłącznie do odbierania bogatszym a biednych od tego nie ubywa. Odwołuje się do najgorszych i najniższych instynktów drzemiących w człowieku, jak zawiści. Powoduje segregację ekonomiczną obywateli. Jest w niszczącej moralność społeczeństwa opozycji do chrześcijańskiego sytemu wartości[25].
Oczywistym jest, że progresywny podatek dochodowy utrwala biedę i rozwarstwienie dochodów, ponieważ to właśnie biedniejszym, progresja blokuje i utrudnia awans ekonomiczny. Dążąc do poprawy swojego położenia muszą oni zaangażować nieproporcjonalnie więcej wysiłku i pogodzić się z większą utratą owoców swojej pracy, przechodząc do wyższej grupy podatkowej. Progresja podatkowa, wbrew zapewnieniom partyjnych demagogów, przyczynia się do tworzenia uprzywilejowanej grup, chroniąc je przed konkurencją ze strony pozostałych warstw społecznych. Gwarantuje im interesy równie dobrze, jak przyznawane przez polityków członkom tej grupy, koncesje i licencje[26].
Sadowski zwraca również uwagę, że największą jego „polityczna zaletą”, jest możliwość ustawicznego kontrolowania obywateli. „Tytułem kontroli dochodów, podsłuchuje się nasze rozmowy, czyta się naszą korespondencję, przeszukuje mieszkania z użyciem broni ostrej i stosuje się inne techniki operacyjne. W tym świetle, podatek dochodowy i czynności aparatu skarbowego z nim związane, pełnią funkcje nie tyle fiskalne, co ewidentnie policyjne. O ile w dawnym systemie, zwanym totalitarnym, policja polityczna założyła teczki nielicznym, to obecnie w urzędach skarbowych teczki mają bez mała wszyscy. Dziś, dodatkowo sami na siebie musimy donosić. Zeznania dostarczamy pod groźbą kar. W dawnym ustroju czyniły wyłącznie oddelegowane do tego służby. Teraz, niezależnie od swoich antypatii rządowych, każdy ma swoja teczkę” [27].
Gwiazdowski wysuwając wiele argumentów przeciwko opodatkowaniu progresywnemu, które zostały już przytoczone wcześniej, podkreśla przede wszystkim, że progresja zniechęca do pracy, wpływa negatywnie na proces specjalizacji zawodowej oraz podział pracy, osłabia bodźce do angażowania się podmiotów produkcyjnie, a także przyczynia się do rozwoju szarej strefy. Powołuje się przy tym na jedną z podstawkowych zasad demokracji, jaka jest jednakowe stosowanie prawa do wszystkich obywateli. Podkreśla, że „w kwestiach podatkowych zasada ta została złamana: bogaty ma zapłacić więcej”[28]. Trudno odmówić, wielokrotnie już przytaczanemu autorowi racji.
Jacek Kozik w swojej książce Najlepszy podatek, najmniejszy podatek wylicza wady obecnego systemu progresywnego, które stanowią podsumowanie wszystkich argumentów przemawiających przeciw progresji. Do najwyższych z nich należą:
- Jest wielki demotywatorem do pracy.
- Sprzyja kombinowaniu i ukrywaniu dochodów. Zachęca ludzi do szukania tzw. „rajów podatkowych”, do poszukiwania „optymalizacji” obciążeń podatkowych czy też zwykłego wchodzenia w szarą strefę.
- Oznacza inwestowanie w działy gospodarki związane z doradztwem podatkowym i w inwestycje prowadzone wyłącznie dla korzyści podatkowych zamiast w celu pomnażania dobrobytu.
- Oznacza konieczność zatrudniania tysięcy ekspertów, lobbystów, doradców itd., których jedynym zadaniem jest takie komplikowanie prawa podatkowego, by sami czerpali jak najwięcej korzyści z jego tłumaczenia, omijania czy interpretowania.
- Sprzeciwia się elementarnej sprawiedliwości.
- Jest bardzo drogi w kontroli i wymaga zaangażowania ogromnego aparatu skarbowego do sprawdzania, poprawiania i kontrolowania[29].
Reasumując system oparty na osobistym progresywnym podatku dochodowym jest kosztowny nie tylko dla aparatu państwa, ale również dla całego społeczeństwa, ponieważ płacą za niego wszyscy. Część społeczeństwa powstrzymuje się z jego powodu od większej aktywności zawodowej lub wchodzi w szarą strefę. Jego szkodliwy charakter jest widoczny gołym okiem. Jedyną racją jego bytu poza bliżej nieokreśloną ideologią, jest sprawowanie policyjnego w swej naturze nadzoru nad zachowaniem obywateli. Powtarzana jak mantra teoria, że podatnicy powinni mieć poczucie obowiązku płacenia podatków i w ten sposób utrzymywania państwa, ponieważ to rozwija ich instynkt obywatelski, jest całkowicie bezpodstawne. Jak twierdzili klasycy ekonomii, od Adama Smitha poczynając, podatki powinny być jak najmniej dotkliwe i jak najmniej odczuwalne. Podatnik chętniej je płaci, gdy nie wie, że płaci. Takie rozwiązanie wymaga jednak porzucenia ideologii nakazującej utrzymanie progresji podatkowej. Zważywszy jednak, że progresja podatkowa nie ma żadnego uzasadnienia, poza rzekomą sprawiedliwością, a ta z kolei jak się okazuje jest niespójna logicznie, nie ma przeszkód do likwidacji tego typu narzędzia fiskalnego[30].
[1] Cyt. za: A. Krzyżanowski, dz. cyt., s. 195
[2] Tamże
[3] R. Gwiazdowski, Sprawiedliwość a efektywność…, dz. cyt., s. 94
[4] Tamże
[5] T. Syryjsczyk, Podatek powszechny, w: „Kapitalista Powszechny”, nr 71, LXXI, 1998, nr 7, s. 5
[6] Monteskiusz, dz. cyt., s. 183
[7] P.M. Gaudement, J. Molinier, dz. cyt., s. 470
[8] Tamże, s. 470-471
[9] R. Gwiazdowski, Sprawiedliwość a efektywność…, dz. cyt., s. 97-98
[10] L. Filipowicz, Amerykańska szkoła ekonomii podaży, Poltext, Warszawa 1992, s. 80
[11] H. Hazlitt, dz. cyt., s. 38
[12] Cyt za: A. Krzyżanowski, dz. cyt., s. 176
[13] Tamże
[14] R. Gwiazdowski, Sprawiedliwość a efektywność… dz. cyt., s. 98
[15] R. E. Hall, A. Rabushka, dz. cyt., s. 14
[16] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, dz. cyt., s. 174
[17] R.E. Hall, A. Rabushka, Podatek liniowy, dz. cyt., s. 76
[18] M. Friedman, R. Friedman, Wolny wybór, Aspekt, Sosnowiec 2009, s. 54
[19] Tamże, s. 60
[20] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny., dz. cyt., s. 174
[21] Cyt. za: R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, dz. cyt., s. 175
[22] Tamże
[23] Tamże, s. 176
[24] A. Gomułowicz, Zasada sprawiedliwości podatkowej, Dom Wydawniczy ABC, Warszawa 2001, dz. cyt., s. 78
[25] mith.pl/article/dochodowy-musi-odejsc [15.04.2018]
[26] Tamże
[27] R. Gwiazdowski, A nie mówiłem, dz. cyt. s. 281
[28] /smith.pl/article/dochodowy-musi-odejsc [15.04.2018]
[29] J. Kozik, Najlepszy podatek, najmniejszy podatek, FijorrPublishing, Warszawa 2015, s. 92
[30] R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, dz. cyt., s. 396-397